Wielki tryumf w meczu na szczycie!
Na ten mecz czekali zarówno nasi piłkarze, jak i kibice - do Długołęki przyjechał lider ze Zbytowej, który dotychczas pewnym krokiem zmierzał w kierunku A-klasy. Przed pierwszym gwizdkiem wszyscy doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że porażka w dzisiejszej rywalizacji może wyłączyć nas z walki o awans, a o końcowym wyniku zadecydują nie tylko umiejętności piłkarskie, ale również zaangażowanie i odrobina szczęścia.
Los sprzyjał dziś podopiecznym Miłosza Krzemińskiego. Walka o A-klasę dopiero się rozpoczęła.
KS Długołęka 2000 2:0 (2:0) LZS Zbytowa Początek spotkania absolutnie nie zwiastował naszego zwycięstwa - to rywale sprawniej operowali piłką, raz za razem posyłając groźne prostopadłe piłki w kierunku naszego pola karnego. Od pierwszych minut mieliśmy spore problemy z usystematyzowaniem naszych ataków, graliśmy dość chaotycznie i niedokładnie. Co prawda gra toczyła się przede wszystkim w środkowej strefie boiska, a Arsen Mirzoian pozostawał dość bezrobotny, lecz jak na dłoni widać było, że do Długołęki przyjechał zespół więcej niż solidny.
Spotkanie na szczycie od samego początku obfitowało w faule i kartki, co absolutnie nie wynikało ze złych intencji którejś ze stron. Wręcz przeciwnie, ciężar gatunkowy rywalizacji ze Zbytową w pełni usprawiedliwiał grę na granicy przepisów. I to właśnie dzięki temu udało nam się objąć prowadzenie. Rzut wolny z prawej strony wykonywał Łukasz Sawa, a dośrodkowanie próbował wykorzystać Kamil Lis, który w ten sposób wywierał sporą presję na defensorach ze Zbytowej. Jeden z nich interweniował na tyle niefortunnie, że posłał piłkę do własnej bramki. 1:0 do Długołęki, podrażniony lider dopiero zamierzał zaatakować.
Drugi gol dla gospodarzy padł w dość kontrowersyjnych okolicznościach. W naszym polu karnym przewrócił się jeden z napastników Zbytowej, a cała drużyna domagała się przyznania rzutu karnego. Sędzia stwierdził jednak inaczej - puszczając grę umożliwił na przeprowadzenie kontrataku, po którym fatalny w skutkach błąd popełnił golkiper gości. Bramkarz nie trafił w zmierzającą w jego kierunku piłkę, tę zaś przejął Kamil Lis, który nie miał najmniejszych problemów z ulokowaniem jej w pustej bramce.
W przerwie meczu wszyscy doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas niebywale trudne 45 minut. Zbytowa pomimo niekorzystnego wyniku zaprezentowała się z naprawdę dobrej strony, imponując przede wszystkim dużą kulturą piłkarską i starannie konstruowanymi akcjami. Poza wspomnianą kontrowersją, nasi przeciwnicy mieli jeszcze kilka okazji, a po najlepszej z nich Mirzoiana uratowała poprzeczka. Tuż po zmianie stron Zbytowa ruszyła na nas z jeszcze większym impetem niż dotychczas. Na całe szczęście, defensywa KS-u spisywała się bez zarzutu, pozwalając sobie wyłącznie na drobne, pojedyncze błędy.
Po jednym z nich w sytuacji sam na sam znalazł się snajper gości, jednak dziś Arsen Mirzoian był nie do pokonania. Nie dość, że wygrał pojedynek z napastnikiem rywali, to jeszcze fenomenalnie grał na przedpolu. Do końca meczu na boisku nie wydarzyło się zbyt wiele, bowiem spotkanie na szczycie przeistoczyło się w klasyczny mecz walki. Warta odnotowania jest czerwona kartka (konsekwencją dwóch żółtych) grającego trenera - Miłosza Krzemińskiego - oraz bardzo udane zmiany. Wygraliśmy 2:0, w Długołęce zapanowała euforia, jednak wszyscy mamy świadomość, że teraz trzeba skoncentrować się na najbliższym meczu.
Po takiej bitwie nie sposób nie wyróżnić kilku kluczowych postaci. Wojtek Hawrylak, Paweł Morawski i Kuba Kochański włożyli w ten mecz tyle serca, że pozostaje tylko bić brawo. Adrian Urbańczyk doskonale spisał się w roli kapitana, a Arsen Mirzoian nie mógł lepiej zrehabilitować się za dwa błędy w pierwszym starciu w Zbytowej. Cały zespół zagrał rewelacyjne zawody i jeśli uda nam się utrzymać ten poziom mobilizacji, grając z takim zaangażowaniem, możemy osiągnąć naprawdę wiele. Wiktor, pamiętaj, że mecze zagrane przez Ciebie jak ten dzisiejszy są znacznie ważniejsze od hat-tricków, siatek i dryblingów.
Na koniec oddajmy cesarzowi co cesarskie - LZS Zbytowa to naprawdę świetny zespół, dziękujemy za mecz i życzymy powodzenia. Dziś można odpuścić szyderę i świętować najważniejsze zwycięstwo KS Długołęka 2000 w tym sezonie. Chapeau bas, Panowie.
Autor tekstu
M.L.
Komentarze